Po naszym powrocie do obozu zostały
dwa tygodnie do zakończenia lata. Okazało się , że Zack tak samo jak
ja dostał skrzydła . Moja bluzka i skrzydła złote , jego ciemno granatowe .
Różnią się tym , że moje jak tego chce świecą się słonecznym blaskiem . Trzy razy w tygodniu ćwiczymy razem latanie i
idzie nam przyzwoicie .
W tym roku dom Aresa przygotowywał
wisiorki .Dostaje się je na zakończenie lata , przeżycie kolejnego roku . Mój
naszyjnik na wisiorki był najdłuższy , gdyż w tym roku dostaje swój jedenasty . Jak zawsze
przyjęłam go z dumą , ale dzisiaj szczególnie . Na nich maluje się
najważniejsze wydarzenia w tym roku . Dzisiejszy był w połowie złoty , w
połowie srebrny , przedzielony napisem GIGANT , w kierunku którego kierowane
były strzały . Bardzo mi się podobał .
Dzisiejszego wieczora Obóz opuszcza
większość herosów , zostają tylko całoroczni , do których się zaliczam . Jak co
roku pomagałam się pakować najmłodszym moim podgrupowym i nosić im bagaże , tak
samo jak dzieciom Afrodyty . Wiecie noszenie ciężkich rzeczy męczy i można
złamać paznokieć hahaha . Zack został w obozie jako całoroczny co niewiele
wszystkich zdziwiło . Cieszyłam się ,że poniekąd osoba która uratowała mi życie
i z którą wiele przeszłam zostaje blisko i możemy być w kontakcie . Ten rok pełen niebezpieczeństw i emocji okazał
się bardzo dobry .
Jak mówiłam z Zackiem trzy razy w tygodniu ćwiczymy
latanie od godziny szesnastej i tak do dziewiętnastej czasem dwudziestej . Ale
tym razem poprosił mnie o przesunięcie o godzinę wcześniej trening . Zgodziłam
się , ale na następny dzień o tym zapomniałam . Jak jestem głupia. Masakra! Po
objedzie poszłam do domku zająć się swoimi sprawami . Przyszedł do mnie Nico
Jackson syn Aresa i mój chłopak . On jest w tym samym wieku , tylko trafił tu
jak miał 10 lat . W tym roku będziemy
już świętować naszą czwartą rocznicę . Nico jest wysportowany , silny ,waleczny
, przystojny, mocno zbudowany, odważny i romantyczny . Ma czarne włosy ,
czerwone oczy , tak jak swój ojciec często ubiera się w kolory wojenne.
Wszystkie dzieciaki z mojego domku zawsze wychodzą do drugiego pokoju gdy on
przychodzi . Na początku go nie znosili , ale można było się przyzwyczaić .
- Co tam u ciebie słoneczko
?- powiedział stojąc w drzwiach
- Nico ! Miło że
wpadłeś .
- Wybierałaś się gdzieś ?
- Tak na trening latania . Jestem już
dziesięć po czwartej , ale ciebie nie odeśle . Zack poczeka - Nico usiadł na łóżku i oparł się
o ścianę .
- Choć do mnie. Za chwilę
przygotujesz się na trening –zaczęliśmy się śmiać Podeszłam
do niego i położyłam się obok , opierając się o niego . Przegadaliśmy pół
godziny .
- Nie podoba mi się , że
tak dużo spędzasz czasu z tym tym Zackiem .Od kąd masz skrzydła zaniedbujesz
mnie słońce . Wolne chwile spędzasz z nim nie podoba mi się to .
- Nie musisz być zazdrosny o niego . To tylko zwykły kolega ogniu ty mój . – Pocałowałam go , ale nagle usłyszałam skrzyp drzwi i trzask .
- Co to było?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz